|
To była raczej pogoń za możliwością wyprodukowania kołowrotka z czegokolwiek w sytuacji kiedy
rzemieślnik miał problemy z dostępem do wszelkich materiałów. Oczywiście BEMA miała być z założenia
bardzo lekkim kołowrotkiem, ale gdyby udało się zastąpić stopkę z tworzywa jakimś duralem, to nie byłby
problemu ze stabilnością całej konstrukcji. Bo w mojej opinii to ta stopka była przyczyną reszty
nieszczęść. A jakie możliwości kupienia np.duralu miał wtedy twórca możesz się domyślać. Miałem jeden
z pierwszych jakie znalazły się w sprzedaży, używałem z lekką klejonką od rzemieślnika z Żywca (później
wyemigrował do Kanady). W jej przypadku całkiem fajny blank z konieczności uzbrojony w kiepskiej
jakości mosiężną skuwkę, ręcznie zrobione przelotki (chyba dental), fatalnej jakości korkowa rękojeść i
kiepski uchwyt z tworzywa. Tak to wtedy wyglądało. Rzemieślnicy kombinowali z czego się dało.
Pamiętajmy, że to działo się w czasach kiedy w ministerialnych rozdzielnikach materiałowych
budownictwo indywidualne też praktycznie nie istniało, z przecież ludzie kombinowali i z czegoś budowali
sobie domki.
|